Burmistrz Nysy wydał komunikat. "Wszystko wskazuje na to, że Nysa jest uratowana"
Przez wiele godzin w nocy z poniedziałku na wtorek trwała wspólna walka mieszkańców Nysy oraz służb o uratowanie miasta przed wielką wodą.
"Wszystko wskazuje na to, że Nysa jest uratowana. Dziękuję Wam. Zaangażowanie mieszkańców Nysy było decydujące. Wczorajszy łańcuch na koronie wału zrobił swoje" – ogłosił burmistrz miasta Kordian Kolbiarz. "Zaangażowanie mieszkańców Nysy było decydujące" – podkreślił.
Włodarz przekazał, że zrzut z tamy zostanie obniżony. "Wody Polskie zmniejszają zrzut do 600 m3/s. Są jeszcze 2 potencjalne miejsca przebicia przez wodę korony wału rzeki. Służby cały czas pracują" – poinformował Kolbiarz.
– Można powiedzieć, że Nysa jest uratowana od najgorszego. Jeżeli utrzyma się zmniejszony odpływ wody ze zbiornika Nysa, to miejscowość jest bezpieczna – dodała wojewoda opolska Monika Jurek.
Sytuacja powoli się stabilizuje, ale wciąż trwa oczekiwanie na wodę z Czech
"Choć, jak relacjonują mieszkańcy, sytuacja w Nysie powoli wraca do normy, to ulice miasta nadal wydają się opustoszałe. Nad miastem latają śmigłowce, zamknięty jest urząd miejski, a wjazdu do centrum pilnują policjanci, którzy zawracają większość jadących tu samochodów" – opisuje Wirtualna Polska. – W nocy na wałach było bardzo dużo młodych osób, nawet dziewczyn, dużo znajomych. Były nas pewnie setki osób. Przerzucaliśmy worki, dopóki starczyło nam sił. Później wróciliśmy do domu. W samym centrum wody na szczęście nie było, więc chyba nasza praca nie była daremna. Żyjemy, ale będziemy potrzebowali dużo pomocy – opowiada jeden z mieszkańców. Wskazuje, że we wtorek największa walka toczy się przy tamie, gdzie pracują żołnierze WOT.
Burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz wezwał we wtorek do natychmiastowej ewakuacji miasta z powodu uszkodzenia wału przeciwpowodziowego.
W sieci pojawiło się szereg krytycznych komentarzy pod adresem Kolbiarza, który jeszcze kilka godzin temu twierdził, że nie ma powodów do paniki. Burmistrz Nysy powoływał się na Wody Polskie.